Znam te ból, a on przeszywa moje serce. Czy mogę od życia zaczerpnąć czegoś więcej? Dlaczego ludzie nie potrafią mnie zrozumieć, tego smutku i tej Choroby Afektywnej Dwubiegunowej? Ale Ty też nie łam się i nie jesteś z tym sam_. Wielu ludzi kryje się z braniem leków przed rodziną, która potrafi nazywać ich świrami, ćpunami czy kim tam jeszcze. Mi za każdym razem jest przykro, gdy łykam te tabletki wiedząc, że rodzina mnie w tym nie wspiera, ale dzięki przyjaciołom, lekarzowi i terapeucie nie działam sama. Potrafię mimo wszystko wstać rano z łóżka i zacząć nowy dzień, chociaż czasami spędzę go przed komputerem totalnie bezczynnie. Nazywanie mnie leniem w niczym mi nie pomaga, a wręcz szkodzi, bo już sama później mam wyrzuty sumienia. Już momentami tracę przez to zapał do robienia czegokolwiek. Czasami żałuję, że bliscy wiedzą o mojej chorobie, ale się zaburzenie tak rozwinęło, że trudno było nie zauważyć we mnie oznak cierpienia, a wioząc do szpitala wszyscy byli przejęci. Po skierowaniu na kolejną hospitalizację wszystko się obróciło i już nie są oni pozytywnie nastawieni do mojego leczenia, a szkoda. Jest mi smutno z tego powodu, bo gdy mnie wszystko boli, oni nazywają mnie leniem.
Do gwiazd
Pisząc ten wpis płacz rozkłada mnie na tysiąc kawałków. Każdy rzut choroby jest okropny mimo iż w hipomanii dużo się śmieję i świat wydaje się być w kolorach to tak naprawdę jest to złudne. Podczas depresji to ja umieram, a gdy mam myśli samobójcze balansuję na granicy życia i śmierci. Wszyscy przeżywają to razem ze mną, ale nie każdy do końca to rozumie. Wilk rozgryzający me rany, a później sypana na nie sól dopadają mnie i nie chcą odpuścić. Czy jest gdzieś raj? Chciałabym tam kiedyś wejść i zobaczyć dzień lepszym się stając. Ciekawe czy są tam psy? Ja kocham psy. Czy są tam nasi zmarli bliscy? Mam nadzieję, że tak. Niech ta najjaśniejsza gwiazda nocy zacznie mi rozświetlać drogę przez depresję i trudności jakie mnie napotykają. Czy można wierzyć w moc myśli? Czy one spowodują lepsze zmiany?
Podnieść się po upadku
Nie jestem tą jedyną, która toczy tą walkę z samą sobą, inni również mają ten problem. Chcę przedstawić swój ból tutaj na blogu by zrobić dzień lepszym i bardziej rozważnym się stając. Zacząć żyć na nowo z nowymi lekami, które ponoć mnie otumaniają, ale mi pomagają i zejście z nich byłoby katastrofą. Teraz mam nowy lek, który może w połączeniu z innymi substancjami nie będzie mnie zamulał. Chcę zaznać życia na stabilizacji. Cierpię i jest mi przykro, ale mam nadzieję, że w końcu wstanę z łóżka. Chciałabym tej wytrwałości, ale już zaczynam powoli zaczynać żyć i ogarniać dom, co prawda na raty, ale wreszcie udało mi się go posprzątać. Nie było tam aż takiego syfu, ale był najwyższy czas by wykonać to zadanie. Udało mi się. Skupiać się na pozytywach – taki mam cel. Szukając lepszych rozwiązań blog mi pomaga. Lubię go pisać i dzielić się swoimi spostrzeżeniami z innymi. Cieszę się, że mam takich super czytelników, którzy mnie wspierają, a ja wiem, że nie jestem z tym sama. Wszystkiego dobrego życzę wam wszystkim! 🙂
4 komentarze. Zostaw komentarz
Wiem co to znaczy, bo sam zmagam się z tą chorobą… Jest okropnie
Współczuję 🙁
Jesteś dzielna i wielka ..dobrze ,ze piszesz świetnie ,ze podejmujesz leczenie podziwiam …mój mąż nie chce tego i cierpimy oboje
Dziękuję za miłe słowa.