Liczę dni, żałuję, że zniszczyłam ich tyle. Nie chcę patrzeć przez pryzmat depresji, więc zaczynam żyć od nowa na własnych zasadach. Czy mania istnieje? Czy hipomania istnieje? A nie wiem, sama już się gubię w sobie. Nie słucham tych co mówią o chorobie, teraz żyję jak król. Jest 4 rano, piję kawę i wszystko rzucam w tył. Patrząc przed siebie stawiając pewne kroki, nie płacząc, a się śmiejąc, że już po wszystkim. Nie dam sobie wmówić, że może być gorzej, nie przyjmuję do wiadomości, że istnieje coś takiego jak Choroba Afektywna Dwubiegunowa. Dużo jest „nie”, ale to prawda, że nie chcę być znowu w depresji. Nie, bo nie.
Jest 4:30 rano. Ciemno przed oczami, w duszy bardziej kolorowo. Nie jestem po narkotykach, ja po prostu mam to w sobie. Przeżyłam wiele upadków, a wzloty były i są zajebiste. Jestem szczęśliwa, więc po co to zmieniać? Gdzie jest śnieg? Jest wtedy jaśniej, mam dosyć ciemności, bo również miałam ją w sobie. Wierzę w cuda, myślę, że tym razem mi się uda. Jestem pewna siebie, ale dalej mam dużo pytań. Zadaję je co dzień, czasem sama na nie odpowiadając. Po co czekać, nie mam czasu czekać, nie ma czegoś takiego jak czekanie, nie tym razem.
– Dlaczego się śmiejesz? Bo mogę. Ja potrafię się znów uśmiechać.
Ich troje, było ich troje, mnie również jest troje. Depresja, normalność, hipomania. Niby przemawia za mnie choroba, w którą nie mogę uwierzyć. Ten film przeżyję jeszcze raz. Odbiłam się od dna, nikt nie wierzy w cudowne ozdrowienie. Ci normalni nie ogarną, ci w depresji tym pogardzą, a ci w manii przybiją mi piątkę. Pojadę z nimi w podróż, odlatując od ziemi, wspinając się do góry, porzucając wszystko za sobą, oprócz psa, to jego zabiorę ze sobą. Powiesz, że jestem odrealniona? A czemu nie mogę taka być? Nie będę wspominała siebie w depresji. Czuję się normalnie i niech tak zostanie
Wielkie szczęście ogarnęło mnie, cóż za cud! Nie interesuje mnie co pomyślą inni. Lekarz, terapeuta, nikt nie wierzy w ozdrowienie. Chorzy również nie uwierzą. Przyjaciele rozkładają ręce nad moim losem. Pogrążam się w mym szaleństwie do samego końca żegnając depresyjne ja. Szczerze? Może i przemawia za mnie choroba, ale nie lubię tych co mówią, że chorują, a tak naprawdę tej choroby nie mają. Nie lubię tych co wydają książki o ChAD nic o nim nie wiedząc. Nie lubię tych co sami sobie ChAD wmawiają. Nie lubię tych co się sami diagnozują. Nie lubię tych co się upierają, że chorobę tą mają. Nie lubię tych co podają sprzeczne informacje o chorobie. Gdyby byli chorzy, i mieli manię lub hipomanię to by wręcz zaprzeczali chorobie. Jednym z objawów ChAD jest zaprzeczanie, jeżeli nigdy nikt nie odleciał tak bardzo, że nie spał w nocy, wydawał nadmiernie pieniądze, ciągle rozmawiał i się śmiał to jak ktoś może mówić, że ma ChAD (mówiąc bardzo ogólnie)? Ja się śmieję, ale wiem, że może wrócić do mnie piekło. Ja się śmieję z tego wszystkiego, ale nie lubię tych co chwilowy stan uśmiechu nazywają manią. Ja się śmieję, bo mam dobry nastrój, ja się śmieję, bo jestem wyżej, nieco ponad każdym. Wiecie, że chory chorego pozna? Obserwuję kilka profili na Instagramie ludzi, którzy niby chorują na ChAD i wiecie co? Jeden wielki kit, w kilku z nich obserwuję stany typu „kopiuj”, „wklej” z Wikipedii. Błędna diagnoza, poznam fałsz, pomylić się również mogę, więc nie powiem im tego wprost. Nie mi jest ich oceniać, ale wyrazić swoje zdanie mogę.
Nazywam się Klaudia i jest mnie troje.