Daleko do stabilności

Przeżycie jest mym celem, a płacz ukojeniem duszy. Ja patrząca przed siebie nie widząc w tym życiu siebie. Tak na wspak, na raz, na dwa i trzy zmieniam się ja. W jednej chwili Bogiem by za chwilę nikim. Wtem ja wychodzę na przeciw siebie szukając jakichś rozwiązań, by za chwilę mieć chęci odejścia stąd. Smutek podbarwiony krwią, bo jest zbyt silny, a radość owiana tajemnicą innym nie znaną, ponieważ nie każdy taką wesołkowatość odczuje. Ja jestem jedna, ale we mnie jest mnie troje. Lubię malować tylko, że więcej kolorowych barw mi potrzeba, bo jak ubarwić żywot bez ładnych kolorów? Czarny to się nadaje tylko do zarysu, a nie może być podstawowym kolorem mojego życia. Gdy los rozdaje karty to ja mam Jokera. Gdy mania się uaktywnia potrafię zacząć coś od zera, ale później tego nie kończąc. Gdy depresja się uaktywnia to w sumie nie robię nic, bo jak leżenie nazywać „robieniem czegoś”? Smutek – smutkiem, radość – radością, a życie – udręką. Gdy już na Ziemię Obiecaną dotrę to odetchnę z ulgą. Zaśmieję się w twarz oprawcom z mojego życia. Umrę może młodo, może nie, ale biję się z myślami.

Tylko tu i teraz – po prostu akceptacja. Wiele sprzecznych emocji i bólu w sobie noszę, ale gdzieś jest cząstka mnie, która chce żyć. Jeszcze raz spojrzę na bliskich i psa przytulę, by dać sobie ukojenie i przetrwać ten stan bez odejścia z tego świata. Pogubiłam się w sobie i zaraz wyjdę z siebie. To taki stan, w którym jedyną opcją jest śmierć, ale nie chcę robić bliskim mi osobom tej przykrości. A gdy ten straszny stan minie to powiem sobie – żyję. Nie odwrócę się w tył, bo nie będzie sensu do tego wracać.

Poprzedni wpis
Mój życiowy paradise
Następny wpis
Nowe życie w stabilności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
You need to agree with the terms to proceed


Zapisz się do Newslettera by być na bieżąco i
otrzymywać dodatkowe treści!

Menu